Poezja Doroty Nowak to intymna, liryczna wysepka na morzu współczesnych poetyckich mód i prądów – stały, podległy niezmiennym regułom natury i tradycyjnych narracji ląd w płynnym archipelagu proteuszowych form ponowoczesności. Najnowsza książka autorki „zarzewie” stanowi wyzwanie dla nijakości, obojętności i pośpiechu wyławiając niezwykłość z szarości pozornie błahych zdarzeń, nieprzemijalne piękno z prozaicznych ludzkich historii, żarliwość i wzruszenie ze zwyczajnych emocji i relacji.
W „świecie przedstawionym” Doroty Nowak ludzie rozmawiają ściszonym głosem serca, rytmy pór roku wyznaczają powroty ptaków, kobieta i mężczyzna są połówkami tego samego dzbana. Mężczyzna rozpala ogień i sieje zboże, kobieta w jego blasku przetacza gorącą krew(w jego blasku). Rzeczy dzieją się siłą pierwotnej magii miłości, życzliwości i ciepła, gdzie można „usiąść pod jabłonią po prostu” (jabłoń). Codziennej krzątaninie towarzyszy przyjazne mruczenie kota-symbolicznego i realnego towarzysza, obserwatora i sprzymierzeńca dobrych zdarzeń.
Wiersze zawarte w tomie „Zarzewie” piszą nową miniaturową, bardzo osobistą Księgę Rodzaju, językiem empatii i uważności rysują świat- nie wolny od bólu, cierpienia i pęknięć, jednak wciąż- z natury- niewinny, cudowny, godny zaufania, bezpieczny.
W ogrodzie Eden kwitną polne kwiaty i dojrzewa zboże, ojciec przycina drzewa i rozsypuje cukier. „Srebro z ust spływa do widzialnego świata”, a akt seksualny jest „świętym odprężeniem, które gasi zmysly z pokorą „ ( stan zapalny) i łatwo „pominąć myśli o grzechu, pokucie i karze”, „nie dbać o łzę”.
W poetyckim obrazie Edenu „stawia się na szali wytrawne lata i winne godziny/dom z widokiem na niebo i piekło sekundy dłuższe/od smug z nieustannie tłącego się ogniska. (roz)waga. Sensualność i liryzm przenika się z podziwem dla cudu życia. Wielkiego cudu na który składają się powtarzane codziennie drobne gesty, relacje, nadajace sens rytuały, które tworzą piękno i odrywają od ziemi ku marzeniom
Miara dobra, harmonii, radości zdaje się ostatecznie przeważać nad cierpieniem, chorobą, przemijaniem obojętnością, czy zdradą. Nad wszystkim czuwa przecież Anioł Stróż-do którego modlitwa wyznacza rytm poszczególnych części tomu.
W zbiorze wierszy Doroty Nowak nie znajdziemy ekshibicjonistycznej analizy traum. Niewiele tu psychologizowania, raczej subtelna, ściszona opowieść o zwyczajnych sprawach i uczuciach, nawet tych trudnych, bolesnych. Wiele wzruszających strof o miłości, wdzięczności i szacunku do rodziców. Pochylenie nad następstwem pokoleń, rodzeniem i przemijaniem-tematami nieco we współczesnej poezji zapoznanymi. Pokorna świadomość bycia częścią większej całości- zakorzenienia w żywiołach natury, świadomość rzeczywistości ciała (wraz z organicznie mu przynależnymi-rozkoszą i bólem).
Jest wreszcie w „Zarzewiu” wiele o takim rodzaju miłości, który –bodajże Wisława. Szymborska-nazwała skandaliczną, bo spełnioną i szczęśliwą. O czymś więcej niż pożądanie (coś więcej) – o wierności, „aż po światło srebrnych włosów”, która jest miłości pieczęcią (bez winy, łaknienie).
Najnowszy tom Doroty Nowak jest jednak nade wszystko apoteozą czułości-tej małej iskry, która stanowi zarzewie wszystkich autentycznych uczuć i wartości.
O znaczeniu czułości na której zbudowana jest literatura- mówiła w swoim odczycie noblowskim Olga Tokarczuk. Jej słowa charakteryzują –moim zdaniem trafnie- również twórczość poetycką Doroty Nowak :”Czułość personalizuje to wszystko do czego się odnosi. Pozwala dać głos, a jest najskromniejszą odmianą miłości. Jest spontaniczna i bezinteresowna(…)jest raczej świadomym, choć trochę melancholijnym dzieleniem losu. Jest głębokim przejęciem się drugim bytem, jego kruchością. Dostrzega więzi podobieństwa”.
Czułość, lecz nie czułostkowość, sensualne smakowania życia w jego najdrobniejszych przejawach, bez popadania w ckliwą naiwność.Równowaga między oszczędnością formy, a jej estetycznym i emocjonalnym nasyceniem.
Wysoko postawiona poprzeczka dla kolejnych tomów…