Bogdan Zdanowicz o poetyckim kunszcie Doroty Nowak

To, co mi się spodobało

W obliczu czwartej książki poetyckiej autorki – spodziewamy się wiele, ale też i rosną nasze wymagania. Nawet w wypadku poetek młodych – co należy odczytać w wielu aspektach. Zbiór wierszy Doroty Nowak jest dedykowany rodzicom – co określa z góry zakres tematyczny. I tak w zasadzie jest. Wiersze ułożone w czterech cyklach (z jednowierszowym specjalnym pożegnaniem mamy – autorka jest wszak kobietą, relacje matki i córki bywają szczególnie silne) są opowieścią o tym, jak było „kiedyś” w domu, między rodzicami – to obserwacja oczami dziecka, dziewczyny i dojrzałej kobiety. Inny punkt widzenia, bardzo ważny i mocno eksponowany dotyczy końca pewnego etapu „historii rodzinnej” – to opisy-refleksje z czasu odchodzenia mamy i taty (albo w odwrotnej kolejności).

Jak napisał w Posłowiu redaktor tomu – Radosław Wiśniewski, mamy tu do czynienia z wielkim porządkiem: rytmu, budowy strof, uważnego doboru słów. To także próba zdystansowania się poprzez budowanie dłuższej strofy, opartej na dwóch wypowiedzeniach. Na szczęście nie we wszystkich wierszach tak jest, bo moglibyśmy odnieść wrażenie braku emocjonalności – twórczego chłodu (podmiotu lirycznego tych utworów – nb. pierwszy wiersz w tomie nosi tytuł chłód). Na szczęście są wiersze ulotne, miniaturki skończone, do których nic nie można dodać (ani – oczywiście – nic z nich ująć).

 

by unieść

 

niech nikt nie widzi
w jaki sposób układasz włosy
zapinasz bluzkę przesuwasz ręce
ocierasz łzę
gdy tęsknisz

 

W trakcie lektury odniosłem wrażenie, że kolejne wiersze wznoszą się poetycko na wyższe poziomy. O ile w dwóch pierwszych częściach (RANO i WIECZÓR) mój ołówek wciąż notował na marginesie jakieś uwagi (czy nawet poprawki), o tyle w dalszym czytaniu odrzuciłem go zupełnie (raz użyłem, żeby zaznaczyć literówkę w wierszu jesienny spacer w wyrazie „miedzy” – e/ę). I nie do końca jestem pewien, czy to tylko efekt uległości wobec siły kreacyjnej autorki. Czy raczej nie znajdowałem tego, co mnie zazwyczaj w wierszach „uwiera”: zbędnych słów, używania potocznych związków frazeologicznych w formie metafor, eksploatowania w sposób bierny (poetycko – warsztatowo) tropów literackich.

Poetka zderza się z problemem śmierci, odchodzenia najbliższych, z czego wynika mocne przeżycie egzystencjalne – przesunięcie się w kolejce dziejów na opuszczone miejsce… Być może czasami traci uważność (ale tylko momentami).

 

Dorota Nowak już od początku swojego pisania próbowała konstruować własny język. Świat tej liryki oparty jest na codziennych sytuacjach, opisywany w sposób nieskomplikowany. Większość jej wierszy „dzieje się wewnątrz” (a to nie jest „świat widzialny”), jednak dzięki poezji możemy TO widzieć (właśnie przez opis – obrazy czy sytuacje z codziennego życia każdego z nas). To rodzaj oswajania świata. Podobne zabiegi znajdziemy w tomie „Zarzewie”.

To, co mi się podobało w tym tomie…, może być zaskakujące. Część trzecia WE DNIE, która jest cyklem wierszy miłosnych, ba! – erotyków.

 

gdy opowiadasz o ziemskich sprawach a srebro
z twoich ust spływa wprost do widzialnego światła
mam nieodpartą ochotę na seks z tobą – od lat
poddajesz mnie zmianom łatwiej im ulegam

 

– to początek wiersza stan zapalny

Modne ostatnio słowo „czułość” także znalazło się w tych wierszach, ale wiemy, że one powstały wcześniej (zanim noblistka przypomniała światu, że słowo – i to, co ono określa – istnieje i jest nam niezbędne). To doskonałe wiersze, których nie da się przypisać ani do „mamy i taty”, ani do autorki – są pozaczasowe i z przestrzenią otwartą do wejścia dla każdego czytelnika.

 

w jego blasku

 

stoję w słońcu
a ty rozbierasz moje wiersze
naga prawda oddaje światło

/…/

 

Twórczość Doroty Nowak opiera się właśnie na „czułości”; na uważnej obserwacji, próbie zrozumienia i bezstronnej oceny, na szukaniu dobrego („szklanki do połowy pełnej”). Idealiści są światu potrzebni, zwłaszcza dziś.

Bogdan Zdanowicz

zarzewie-okladka-przod